Czy ktoś zna takie włóczki, które w domach przędły z owczego runa na kołowrotkach zdolne kobiety? Jakiś czas temu wydziergałam sobie sweter, sukienkę i płaszczyk z takiej stuprocentowej wełny. Niestety, pozbyłam się ich. No, ale nie da się w domu wszystkiego gromadzić, bo powstałaby wielka góra "przydasiów".
Dawno nie miałam w rękach takiego tworzywa. Włóczka przaśna, szorstka, ale ciekawa. Nitka była nierówna, ale gładko schodziła z druta, nie rozwarstwiała się. W sweterku wykorzystałam różne sploty warkoczy.
Wełna była
twarda i niewygodna do zszywania. Po upraniu i użyciu płynu
zmiękczającego, robótka stała się bardziej przyjazna dla mnie przyjazna.
A dokładniej - dla moich rąk.
Sweterek zrobiony jest z surowej, szorstkiej włóczki, więc trzeba pod niego założyć koszulę lub koszulkę.
Sweterek zdobi nowa blaszka, większa od poprzedniej, a więc z bardziej widocznym logo "W harmonii".
Na warsztacie już nowy projekt z włóczki o jakości zgoła innej niż ta prezentowana powyżej w zgrzebnym sweterku.
Pozdrawiam wszystkich odwiedzających i zapraszam ponownie.