Maj przynosi ze sobą bzy - piękne, pachnące, oczu od nich oderwać nie sposób. Takie piękności znalazłam w zabytkowym Krakowie - stolicy Galicji. Choć bzy pięknie pachną, nie mogą zagościć na moim stole. Ten cudownie niepowtarzalny aromat jest dla mnie zbyt intensywny.
A na ulicy ktoś na harmonii gra...
A na ulicy ktoś na harmonii gra...
Tymczasem na warsztacie niebieski płaszczyk z grubej włóczki o nazwie alpina. Czy dzianina przyda się w czasie zimnych ogrodników i zimnej Zośki? A może poczeka na inny czas? Zobaczymy.
Przód i tył łączę ze sobą za pomocą trzech drutów. Mam nadzieję, że szew będzie ładnie wyglądać.
Pozdrawiam cieplutko :)
Pa, pa :)
My na bzy dopiero czekamy...
OdpowiedzUsuńŻyczę zatem jak najkrótszego czasu oczekiwania :)
UsuńU mnie zaczyna kwitnąć:) Coś ładnego się dzieje:) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWreszcie będzie pięknie, kolorowo, kwiatowo :)
UsuńDo bzu to u mnie jeszcze daleko. Ciągle o nim marzę. Płaszcz będzie w pięknym, chłodnym błękicie- super.
OdpowiedzUsuńKwiaty bzu to chyba wszyscy kochają.
UsuńZ płaszczykiem chwilowo utknęłam, bo oczka na pierwszy rękaw nabrałam po niewłaściwej stronie. Było prucie.
Ja także czekam na bez w pełnej krasie i lada moment będę mogła cieszyć się tym widokiem, dodatkowym atutem kwiecia bzowego jest cudowny zapach. Gorąco pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńPo długim oczekiwaniu na wiosnę pragniemy kwiatów jak kania dżdżu.
UsuńCudowne zdjęcia ! Aż mi zapachniało bzem. Ciekawie zapowiada się nowy udzierg! Pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuńMiło czytać taki komentarz. Dziękuję.
UsuńPłaszczyk zapowiada się interesująco, nawet jest w takiej kolorystyce bzowej :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że to co w głowie się objawiło, uda się rękom wydziergać. Pozdrawiam cieplutko :)
Usuń