Nie tylko ja lubię wianki na święta.
Swoją pasją zaraziłam moją przemiłą sąsiadkę, dla której zrobiłam kolejne dekoracje.
Gawędząc i zdobiąc słomiane wianki, spędziłyśmy miły wieczór.
To była dla mnie duża przyjemność.
A oto, co powstało.
Wcześniej już też spędziłyśmy przyjemnie czas.
Wtedy również powstały wianki.
Można je zobaczyć tutaj.
W moim domu coraz bardziej pachnie świętami.
Dziś upiekłam ok. 500 ciasteczek z maszynki.
Dobrze, że mąż mi pomógł - kręcił ciasto w maszynce.
Bez tych smakołyków nie może się obejść,
bo takie ciasteczka piecze się w mojej rodzinie od co najmniej trzech pokoleń.
bo takie ciasteczka piecze się w mojej rodzinie od co najmniej trzech pokoleń.
Podczas świątecznych przygotowań nie zapominam dzierganiu.
Zrobiłam czapeczkę dla małego dżentelmena.
Podobną do tej z bałwankiem.
Tym razem aplikacją jest samochodzik.
Czarny sweter czeka na sfotografowanie.
Czapeczka również, ale światło jest marne i nie robię zdjęć.
Wianki sfotografowała Pani Sąsiadka, łapiąc światło w południe.
Wtedy ja spędzałam czas przy szykowaniu smakołyków, a dziś bardzo szybko się ściemniło.
Wtedy ja spędzałam czas przy szykowaniu smakołyków, a dziś bardzo szybko się ściemniło.
Życzę owocnych przygotowań do świąt.
Pozdrawiam serdecznie :)
Pa, pa :)
O jak przyjemnie spędziłyście czas, świetne wianeki tworzysz! Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńTeż zrobiliśmy wianek w tym roku :)
OdpowiedzUsuń>Sliczne, te zielone to limonki??? Pozdrawiam Światecznie:))
OdpowiedzUsuńTak, te zielone to suszone limonki. Można już kupić takie gotowe w sklepach z artykułami dekoracyjnymi.
UsuńCzyli przyjemne z pożytecznym:-)
OdpowiedzUsuńPiękne wianki! Miło tak razem robótkować :)
OdpowiedzUsuńKolorowo, świątecznie...ślicznie
OdpowiedzUsuńŚliczne! Uwielbiam takie kreatywne spotkania :)
OdpowiedzUsuńŚliczne wianki :) Jak ja uwielbiam ten motyw pomarańczy! :)
OdpowiedzUsuńFaktycznie bardzo świątecznie. Wianki śliczne :)
OdpowiedzUsuńWianki śliczne, a jeśli chodzi o ciasteczka to ilość ich jest imponująca :) Ależ się mąż nakręcił :)
OdpowiedzUsuńDziękuję Zosiu.
OdpowiedzUsuńMąż jest silny, więc daje radę :) I tak co roku :)