28 lis 2017

Coś z bazy poradników, czyli "Chrzań te diety"

Lubię czytać różne poradniki. Tym razem wpadła mi w ręce książka Agnieszki Piskały i Krystyny Romanowskiej "Chrzań te diety". Już sam tytuł zachęca do lektury. Słowo dieta rzadko kojarzy nam się z czymś, za czym tęsknimy. Raczej będziemy omijać szerokim łukiem.  


Zdecydowałam się sięgnąć po tę książkę, bo bardzo lubię słuchać jednej z współautorek poradnika Agnieszki Piskały. Jej profesjonalizm i zdrowe podejście do życia już dawno wywarły na mnie spore wrażenie. Często słucham jej wypowiedzi w programie "Pytanie na śniadanie" emitowanym przez TVP 2 w godzinach porannych. Kiedy pani Agnieszka pojawia się na ekranie rzucam wszystko w kąt i słucham tego, co ma do powiedzenia. I jeszcze nigdy się nie zawiodłam. Lekkość i przystępność jej wypowiedzi z dziedziny żywienia potrafią dotrzeć do nawet bardzo opornego słuchacza.


Książka jak soczewka skupia zdroworozsądkowe porady i przypomina o tym, by słuchać swojego organizmu. Każdy z nas jest bowiem inny i potrzebuje czego innego. Co ważne - nie możemy bezkrytycznie poddawać się trendom. A to dieta Kwaśniewskiego, czy Dukana, albo bezglutenowa. Czy jeszcze jakieś inne wynalazki. Znam osoby, które owczym pędem zastosowały jakieś żywieniowe "ustrojstwa" i rozregulowały swój organizm. A potem nadszedł efekt jojo. Tak naprawdę jedyną dietą jest ta, której chce nasz organizm. Jeść mniej - to najlepsza recepta. Z wiekiem, co jest od dawna powszechnie wiadome, metabolizm pracuje na wolniejszych obrotach. Mamy coraz mniejsze zapotrzebowanie energetyczne. Nie trzeba być znawcą od żywienia, by dostrzec ten mechanizm. Sama wiem po sobie, że kiedy jem mniej, to trzymam wagę w ryzach, a kiedy sobie zanadto pofolguję, to waga łazienkowa szybko mnie o tym poinformuje. 

Jeszcze taka uwaga mi się nasuwa: kiedy mam określone o której i co mam zjeść, to podświadomie wciąż myślę o jedzeniu. I dochodzi to wręcz do fetyszyzowania tej niezbędnej czynności, a człowiek je po to, by żyć, a nie żyje po to, by jeść. Moja babcia, która do końca swoich dni była szczupła, zawsze powiadała: "Śniadanie jedz jak król, obiad jak książę, a kolacją podziel się z żebrakiem". Ot i prawda stara jak świat.

Tak więc książka "Chrzań te diety" potwierdziła to, 
że sama mam zapanować na swoim łakomstwem. 



3 komentarze:

  1. Też tak mam od diet odstręcza mnie nie to co mam jeść, ale kiedy.Mam dużo zajęć w różnych godzinach dnia i ścisłe stosowanie się do godz posiłków powoduje,że dieta (mówimy o odchudzającej) bierze w łeb.
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja własnie wrócilam od lekarza, a on: żadnych diet, tylko lekkie ograniczenie:-) fajny lekarz nie? :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. tyle diet,tyle ograniczeń,ciągle coswymyślają,ciągle coś zmieniają a to raz mleko zdrow a raz nie a to gluten szkodliwy a to co innego...
    Ja tez uznaję ,że najlepszym doradcą jest nasz organizm...i umiar:):)

    OdpowiedzUsuń