W tym roku dość późno zaczęłam przygodę z wiankami. Te z ubiegłych lat mają się całkiem dobrze, więc nie miałam potrzeby tworzenia nowych. Zmobilizowałam się po warsztatach robienia wianków, które prowadziłam dla dziesięcioosobowej grupy pań.
Bazą jest wianek ze słomy, który owinęłam przezroczystą białą wstążką. Lubię takie rozwiązanie, bo słoma jest widoczna, co daje ciekawy efekt. Klejem na gorąco przytwierdziłam pachnące, suszone pomarańcze, szyszki, białe drewniane gwiazdki, kokardy z lnianej wstążki, kwiatuszki w kolorze ecru. Całości dopełniają czerwone kulki. Zastanawiam się, czy dołożyć jeszcze gałązki jodły. Śnieg mocno zasypał ogród i ciężko dojść do drzewa. Może w tym tygodniu śnieg trochę się stopi, to da się uciąć gałązki.
Wianek może zawisnąć na drzwiach. Ładnie będzie się też prezentować na wigilijnym stole.
Pięknie wykonany wianek. :)
OdpowiedzUsuńŚliczny wianek! Uwielbiam takie ozdoby, robią przytulny klimat. U mnie akurat nie ma takiego wieńca, ale są inne ozdoby
OdpowiedzUsuńPrzepiękny! Zazdroszczę talentu. Ja mam dwie lewe ręce :)
OdpowiedzUsuńTaki wianek na pewno jest niesamowitą ozdobą i pięknie pachnie.
OdpowiedzUsuńBardzo ładny również bez jodły. :)
OdpowiedzUsuńŚliczny wianek robię w pracy takie a raczej robiłam
OdpowiedzUsuń