Kto by się tego spodziewał, że nazwa ponczo, którą zaproponowałam, pojawi się w sklepie projektantki dzianin, specjalistki od social media, blogerki Iwony Eriksson? Z moim nazwiskiem i podlinkowanym blogiem? Po wygranym przeze mnie konkursie (piszę o tym tutaj), ogłoszonym przez artystkę na fb, nazwa Flamensilk poleciała w świat. To niezwykle miłe uczucie.
Pani Iwona Eriksson, projektantka dzianin, specjalistka od social media, blogerka, ogłosiła niedawno (16 maja) konkurs na nazwę poncho, które powstało ze szlachetnej włóczki Maharaja Silk Lace. Skojarzyłam 2 wyrazy: flamenco i silk pochodzące z nazwy włóczki: Maharaja Silk Lace Flamenco by Iwona Eriksson. W ten sposób powstała nazwa ponczo Flamensilk. Dodam, że kolory tejże włóczki zostały skomponowane przez wspomnianą projektantkę dzianin.
I co dalej? Otóż odpoczywam sobie wieczorem, czytam, przeglądając internetowe informacje. I nagle przed moimi oczami ukazuje się ogromnie przyjemna dla mnie wiadomość: "Dziękuję bardzo za udział w zabawie na temat wyboru nazwy na moje nowe ponczo. Było mnóstwo nazw, za które bardzo dziękuję :)
:)Wybrałam nazwę niepowtarzalną, której autorką jest Danuta Biernat..." *
Ja już posiadam ów wzór, gdyż był on nagrodą w konkursie. Ma nadzieję, że znajdę czas na wydzierganie nowego projektu. Jestem szczęściarą :) Pozdrawiam cieplutko i życzę przyjemnego dziergania :)
Wojciech Młynarski -poeta, wykonawca piosenki autorskiej, nucił, że "Nie ma jak u mamy".
Na obrazie widzimy kolejne dzieło Stanisława Wyspiańskiego.
Tak śpiewała Violetta Villas,
artystka o słuchu absolutnym i pięknym głosie określanym sopranem koloraturowym.
I na koniec wiersz autorstwa mojej koleżanki, ofiarowany Jej mamie.
Po tobie mamo *
Maj przystanął i zamyślił się na moment. Garść stokrotek, żabich oczek pozostawił. Błękit nieba z niewinnością chce przypomnieć jedno słowo, w którym wszystkie inne za nim.
Kiedyś we mnie zapaliłaś światło życia i do piersi przytulałaś każdą troskę. Ważne słowa: "Ja ci krzywdy zrobić nie dam. Tak się cieszę, że mi dziecko zdrowo rośniesz."
Rozkochałaś moje serce śpiewem ptaka. Zadziwiałaś zwykłym listkiem koniczyny. Dzięki tobie jestem dzisiaj właśnie taka. Rozkoszuję się świtami, krzewem winnym.
Tyle słów, a żadne jakoś nie pasują, by dziękować za te rysy - życia powieść. Mamo - kocham każdą zmarszczkę. Jestem córką, która radość egzystencji ma po tobie.
Przykładów jest mnóstwo, ale czyż można się temu dziwić? ..................................................................................................
Na koniec dnia składam wszystkim Mamom najlepsze, najcieplejsze życzenia.
Kochane, bądźcie zawsze radosne, uśmiechnięte i szczęśliwe.
>>„Bóg nie umarł 2″ to pasjonująca opowieść o próbie odpowiedzi na najważniejsze pytania wyłącznie przy pomocy argumentów prawnych. Druga część filmu, który poruszył serca i sumienia ponad 140 tysięcy polskich widzów.
Grace jest nauczycielką historii w liceum. Podczas prowadzenia lekcji odpowiada na pytanie uczennicy wspominając przy tym działalność Jezusa Chrystusa. Dyrekcja szkoły zarzuca jej złamanie przepisu o świeckości instytucji państwowej. Jeśli Grace przeprosi sprawa zostanie rozstrzygnięta polubownie i zachowa pracę. Jeśli nie, sprawa trafi do sądu i wówczas kobieta może stracić wszystko łącznie z prawem do wykonywania zawodu. Rozpoczyna się pasjonujący sądowy spór. Konflikt, który miał być lekcją pokory dla ludzi wierzących przeradza się w niezwykłą dysputę o wolności sumienia, istnieniu Boga i jego obecności w przestrzeni publicznej…<< * * Źródło - klik
Tyle informacji z Internetu. A to moje osobiste zdanie: Świetna obsada i bardzo dobra gra aktorska zrobiły na mnie duże wrażenie. W niektórych momentach filmu przeszywały mnie ciarki. Zbudowane przez twórców obrazu emocje trzymały mnie w napięciu przez cały film, z zainteresowaniem czekałam na rozwój wydarzeń. Z uwagą słuchałam dialogów i odnosiłam je do realiów; wystąpienia prawników i świadków pokazały, jak można argumentować wiele spraw, które niekoniecznie związane są z wiarą. Lubię słuchać takich słownych utarczek. Siła argumentu, a nie argument siły winny kierować rozmowami, niejednokrotnie bardzo trudnymi.
Przepis na tartę, łącznie z gotową potrawą, dostałam od Katarzyny. Ja to mam szczęście. Kasiu, dziękuję :) Dziś spróbowałam własnych sił. Udało się, tarta była pyszna. Zrobiłam ją na okoliczność spotkania z koleżanką ze szkoły podstawowej; potrawa zasmakowała Grażynce, co mnie niezmiernie ucieszyło.
Ciasto na tartę:
- 200 g mąki krupczatki
- 150 g masła
- 3 - 4 łyżki wody
- szczypta soli
Wszystkie składniki zagnieść i włożyć na około pół godziny do lodówki. Ciasto wyłożone na formę nakłuć widelcem i podpiec w piekarniku, aż się delikatnie przyrumieni.
Farsz:
- 4 - 5 jajek (wystarczą nawet 3)
- 5 - 6 łyżek mleka - świeży lub mrożony brokuł - ok. 20 dag świeżego łososia
- ok. 15 dag mozzarelli
- sól, pieprz
Wyłożyć na ciasto podgotowane brokuły i łososia (bez skóry) pokrojonego na niewielkie kawałki. Zalać masą (przygotowaną z jajek, mleka i startej na grubych oczkach mozzarelli) doprawioną solą i pieprzem. Piec tak długo, aż jajko się zetnie (około 20 - 25 minut) w temperaturze ok. 180 stopni C.
Powiem Państwu w sekrecie, że danie uda się każdemu, "na bank" :)
Nie wiedziałam, że to takie proste.
Polecam więc tartę z łososiem i brokułem wszystkim zapracowanym
i tym, którzy lubią spędzać wolny czas niekoniecznie w kuchni.
Na koniec dodam, że zaproponowane danie jest baaardzo sycące.
I jeszcze jedna rada: do podgotowania brokuła można dodać szczyptę sody oczyszczonej,
by warzywo nie straciło koloru.
Pozdrawiam cieplutko i życzę przyjemnego "tartowania":)