Hm... Dobre pytanie.
Dlaczego to tak jest, że z łatwością kilogramów nam przybywa,
a pozbyć się ich ciężko?
Jak to jest, że to zjawisko odwrotnie proporcjonalnie
do powiększania się i zmniejszania portfela?
Czy w ogóle w przyrodzie znajdziemy coś, czego szybciej przybywa niż ubywa?
6 styczeń praktycznie kończy czas świąteczny.
Do wiosny jeszcze trochę czasu zostało.
Trzeba ostro wziąć się za "łasuchostwo", by moc założyć dopasowane
i nie chwalić się własną oponką ratunkową.
|
Źródło fotografii - tutaj. |
Przyznać się muszę, że podczas ostatnich świąt trochę przesadziłam ze słodyczami
i gdyby nie to, że regularnie uprawiam jakąś aktywność fizyczną, to byłoby jeszcze gorzej. Próbuję winę zrzucić na niesubordynowaną tarczycę,
ale to chyba jednak tylko próba usprawiedliwienia się.
W każdym razie postanowiłam, że zwiększę ilość ćwiczeń i zrezygnuję ze słodyczy.
Już tak kiedyś zrobiłam i efekt był nadspodziewanie pozytywny.
Bez wprowadzania żadnych diet waga spadła.
A jakie ćwiczenia preferuję?
Pływanie, marsz ośmiokilometrowy z kijkami
(część trasy prowadzi pod górę; w takiej okolicy mieszkam),
fitness i warsztaty taneczne,
a w dniach bez wymienionej aktywności korzystanie przez 1/2 godziny z orbitreka
(1/2 godziny docelowo, zaczęłam od 15 minut i przebiegłam 2 km).
Dodam, że postanowienie nie jest noworoczne, bo takich nigdy nie podejmuję.
Pisałam już o tym w ubiegłym roku tutaj.
Jeśli chcę czegoś dokonać, to robię to na bieżąco.
Zbyt duża ilość słodyczy spowodowała też, że dopadła mnie nadkwasota.
Brzmi strasznie. Nieprawdaż?
Z tym też coś trzeba zrobić, bo to bardzo nieprzyjemne uczucie.
Na szczęście okazało się, że z tym problemem
(co jednak problemem tak naprawdę nie jest, a jedynie chwilową małą niedyspozycją),
łatwo można sobie poradzić.
Zaprzyjaźniona pani farmaceutka poleciła mi picie mielonego lnu zalanego wrzątkiem.
Zastosowałam. Naprawdę działa!
Ponadto ten specyfik:
* wpływa korzystnie na pracę żołądka i jelit;
* ułatwia trawienie;
* pomaga w utrzymaniu właściwej wagi ciała, powodując uczucie sytości i zmniejszając apetyt.
Producent podaje, że len mielony nadaje się również do zagęszczania zup i sosów zamiast mąki.
To tyle o mojej walce z niepotrzebnymi kilogramami.
Polecam też przeczytanie wpisu na moim blogu
przygotowanego przez fizjoterapeutkę Katarzynę:
Jest konkretnie i bez owijania w bawełnę.
W tym, co napisałam, nie ma żadnych odkrywczych sposobów,
jednak to metody sprawdzone, proste i w zasięgu ręki każdego.
Czasem mam jednak, by sięgnąć po coś, co będzie jednocześnie smaczne
i zastąpi jakąś słodką przegryzkę.
Ponieważ bardzo lubię smak i zapach kawy oraz czekolady, mam ochotę na Choco Lite. Składniki tego produktu są naturalne,
więc można pokusić się na wypicie tego smacznego napoju.
A póki co z niecierpliwością czekam na dostawę włóczek, bo znajomi czekają na czapki,
a mój salon na dziergane podusie.
Życzę miłej lektury.
Pozdrawiam cieplutko :)
Pa, pa :)