24 lut 2016

Czapka z ażurem i warkoczami

lutego 24, 2016 31 Komentarze
Już myślałam, że mamy wiosnę. Tymczasem zima nie odpuszcza. Trza dalej nosić czapy, czapki, czapeczki. Tym razem pokażę nakrycie głowy wydziergane dla mojej przyjaciółki na jej specjalne zamówienie. Zamówienie było takie: "Wiem, że zrobisz to najlepiej." To miło usłyszeć takie słowa. Jadzia wybrała kolor, mniej więcej określiła wielkość i fason. Wzięłam się więc do dzieła, odpoczywając od denerwującej mnie robótki (pracuję nad swetrem w pięknej zieleni; już bliżej końca niż dalej). Użyłam szlachetnej włóczki o wdzięcznej nazwie galla, łącząc 2 nitki. 

Włóczka galla charakteryzuje się miękkością, jest przyjemna w dotyku. Dobrze się z niej dzierga, nitka nie rozwarstwia się. 

Parametry włóczki:
Skład: 48% wełna merynosowa, 25% poliamid, 27%akryl
Motek : 100 g / 300 m
Zalecane druty: No 4,5-5



Dziergałam na drutach nr 6 (bo podwójna nitka). Wykorzystałam 3 rodzaje ściegów: ściągaczowy 2/2, warkocze, prosty ażur. Czapka jest zrobiona metodą bezszwową.






Czapkę, w zależności od upodobań, można nosić w inny sposób. 
Osobiście wolę pierwszą wersję.




Jadzia jest zadowolona z nowej czapki.

To dla mnie balsam na duszę.


A co u Was na drutach, szydełku, pod igłą i... ? Chętnie zajrzę.

Pozdrawiam serdecznie :)
Pa, pa :)

21 lut 2016

Jak naprawić błąd w robótce na drutach?

lutego 21, 2016 10 Komentarze
No, i stało się. Błąd w robótce odkryty dopiero pod koniec dziergania. Powtórnie robiłam pomarańczową czapkę ze szlachetnej włóczki, ale dłuższą, niż poprzednią. Wykorzystałam różnego rodzaju warkocze plecionych raz na prawo, a raz na lewo. Nie miałam ochoty na prucie 1/3 robótki, więc postanowiłam zrobić korektę. Myślę sobie: "Uda się to świetnie, a jeśli nie - to trudno, trza będzie pruć". Pomyłkę popełniłam w jednym z warkoczy, krzyżując oczka w drugą stronę, niż wszystkie pozostałe. Sprułam oczka w środku robótki; aż do felernego miejsca. Z pomocą trzeciego druta naprawiłam błąd. Odczułam wielką ulgę. Czas korekty był zdecydowanie krótszy, niż wymagałoby to dzierganie 1/3 czapki. Już kiedyś udało mi się uniknąć dużego prucia, o czym pisałam w poście "Korekta błędów dziewiarskich, czyli sweterkowi na ratunek".









I po bólu :)






A Wy w jaki sposób radzicie sobie w takich sytuacjach?

Pozdrawiam, życząc miłego dziergania; i nie tylko :)

Pa, pa :)



14 lut 2016

Walentynki - tak czy nie?

lutego 14, 2016 4 Komentarze
Dziś walentynki. Ten lutowy zwyczaj na dobre zakorzenił się w polskiej tradycji. Przyznam, że sama kiedyś nie akceptowałam celebrowania tego dnia, ale już mi to minęło. Kultury przenikają się, tradycje łączą różne nacje. Świat staje się coraz bardziej otwarty. Przecież to piękne, że ludzie, którzy się kochają, obdarowują się  prezentami. To nie musi być coś drogiego i wyszukanego. Wystarczy kwiatek, czekolada, spacer... Można by tak długo wymieniać. Ile osób, tyle pomysłów. Wystarczy pamięć o drugim, bliskim człowieku.

U mnie była czekolada (gorzka, bo zawiera dużo magnezu). Z serduszkami, tak po dziecinnemu (nakleiłam je sama). I tulipany (wszak wiosna blisko). 


Zacytuję słowa księdza Jana Twardowskiego zawarte w jednym z najpiękniejszych znanych mi wierszy.

"Śpieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodzą
zostaną po nich buty i telefon głuchy
tylko to co nieważne jak krowa się wlecze
najważniejsze tak prędkie że nagle się staje
potem cisza normalna więc całkiem nieznośna
jak czystość urodzona najprościej z rozpaczy
kiedy myślimy o kimś zostając bez niego.

Nie bądź pewny że czas masz bo pewność niepewna
zabiera nam wrażliwość tak jak każde szczęście
przychodzi jednocześnie jak patos i humor
jak dwie namiętności wciąż słabsze od jednej
tak szybko stąd odchodzą jak drozd milkną w lipcu
jak dźwięk trochę niezgrabny lub jak suchy ukłon
żeby widzieć naprawdę zamykają oczy
chociaż większym ryzykiem rodzić się niż umrzeć
kochamy wciąż za mało i stale za późno

Nie pisz o tym zbyt często lecz pisz raz na zawsze
a będziesz tak jak delfin łagodny i mocny

Śpieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodzą
i ci co nie odchodzą nie zawsze powrócą
i nigdy nie wiadomo mówiąc o miłości
czy pierwsza jest ostatnia czy ostatnia pierwsza.*
* źródło: tutaj 

Idąc tokiem myśli księdza Jana Twardowskiego - kochajmy ludzi. Podarujmy walentynkę synowi, córce, mamie, tacie...

"Walentynki (ang. Valentine's Day) – coroczne święto zakochanych przypadające 14 lutego. Nazwa pochodzi od św. Walentego, którego wspomnienie liturgiczne w Kościele katolickim obchodzone jest również tego dnia. Zwyczajem w tym dniu jest wysyłanie listów zawierających wyznania miłosne (często pisane wierszem). Na Zachodzie, zwłaszcza w Wielkiej Brytanii i Stanach Zjednoczonych, czczono św. Walentego jako patrona zakochanych. Dzień 14 lutego stał się więc okazją do obdarowywania się drobnymi upominkami." *
* źródło: tutaj






W kulturze słowiańskiej znany jest stary zwyczaj zwany Nocą Kupały.

 Oto kilka słów na ten temat.
"Noc sobótkowa była również nocą łączenia się w pary. Niegdyś kojarzenie małżeństw należało do głowy rodu oraz starszyzny rodu i wynajmowanych przezeń zawodowych swatów. Ale dla dziewcząt, które nie były jeszcze nikomu narzeczone i pragnęły uniknąć zwyczajowej formy dobierania partnerów, noc Kupały była wielką szansą na zdobycie ukochanego. Młode niewiasty plotły wianki z kwiatów i magicznych ziół, wpinały w nie płonące łuczywo i w zbiorowej ceremonii ze śpiewem i tańcem powierzały wianki falom rzek i strumieni. Trochę poniżej czekali już chłopcy, którzy – czy to w tajemnym porozumieniu z dziewczętami, czy też liczący po prostu na łut szczęścia – próbowali wyłapywać wianki. Każdy, któremu się to udało, wracał do świętującej gromady, by zidentyfikować właścicielkę wyłowionej zdobyczy. W ten sposób dobrani młodzi mogli kojarzyć się w pary bez obrazy obyczaju, nie narażając się na złośliwe komentarze czy drwiny. Owej nocy przyzwalano im nawet na wspólne oddalenie się od zbiorowiska i samotny spacer po lesie.
Przy okazji rzeczonego spaceru młode dziewczęta i młodzi chłopcy poszukiwali na mokradłach kwiatu paproci, wróżącego pomyślny los. O świcie powracali do wciąż płonących ognisk, by przepasawszy się bylicą, trzymając się za dłonie, przeskoczyć przez płomienie. Skok ów kończył obrządek przechodzenia przez wodę i ogień, i w tym jednym dniu w roku swojego czasu stanowił podobnie rytuał zawarcia małżeństwa." *

* Więcej informacji znajdziecie Państwo w tekście jednolitym - o tutaj - proszę.
 Wspominam o tym, bo może nie wszyscy wiedzą o Święcie Kupały.

Pozdrawiam Was wszystkich cieplutko :)
Pa, pa :)