W tym roku wakacje miałam ochotę spędzić nad Morzem Bałtyckim. Jednakże prognozy pogody skutecznie odwiodły mnie od tych planów. Wyjeżdżając na tydzień, pragnęłam spędzić urlop typu "leżing - plażing". Pół godziny w biurze podróży, krótka piłka i padło na słoneczną Bułgarię. Stosunkowo blisko (lot z Katowic do Burgas trwał 1 godz 44 min), pewna pogoda, ciepła woda.
Znalazła się bardzo dobra oferta last minute. Wykupiłam pobyt w Złotych Piaskach z opcją hb, czyli śniadania i obiadokolacje za 1420 zł od osoby w hotelu ***. Wystarczyło mi, by było czysto, morze i plaża, więc uznałam, że nie będę przepłacać i decydować się na hotel cztero - lub pięciogwiazkowy. Na miejscu okazało się, że była to bardzo dobra decyzja. Hotel był zadbany, łazienki i pokoje czyste, ręczniki wymieniano codziennie, w ciągu tygodnia zmieniono pościel. Hotel o wdzięcznej nazwie Perła spełnił moje oczekiwania.
Poniżej krótka fotorelacja. Dodam, że po raz pierwszy robiłam zdjęcia smartfonem, bo nie zabrałam karty do aparatu fotograficznego.
Poniżej krótka fotorelacja. Dodam, że po raz pierwszy robiłam zdjęcia smartfonem, bo nie zabrałam karty do aparatu fotograficznego.
A teraz kilka słówo tym, co zapowiedział tytuł posta. Jak już wspomniałam, na pobyt w Bułgarii wykupiłam opcję hb. Na miejscu dopłaciłam równowartość 120 zł do all inclusive. W biurze podróży musiałabym zapłacić o 400 zł więcej. Sama więc korzyść.
W pięknym ogrodzie, w cieniu drzew spożywaliśmy posiłki. To jest to, co lubię bardzo - ucztowanie na świeżym powietrzu. Urok lata.
W podróż nie mogłam nie zabrać ze sobą robótki. To jest rzecz, którą, oprócz książki, zawsze wiozę ze sobą. Plaża, gorący piasek, orzeźwiająca kąpiel w morzu, szum fal, ciepły powiew wiatru i robótka. Zestaw idealny do pełnego odpoczynku.
Miałam ogromną ochotę na lot w czymś takim, ale kiedy pomyślałam sobie, że znajdę się kilkadziesiąt metrów nad morzem, wiszącą na jakichś szelkach, to strach mnie obleciał. Wystarczyło mi już, że popatrzyłam na owych śmiałków, którzy zabawili się w Ikara 😉
Bułgaria słynie z wyrobów do pielęgnacji ciała opartych na bazie naturalnego olejku z płatków róży i wody różanej. Wszędzie pełno jest stoisk z tego typu wyrobami. Czego tam nie ma? Są perfumy, olejki, mydełka, szampony, kremy, całe mnóstwo pachnących różami kosmetyków.
Na licznych stoiskach można kupić najrozmaitsze pamiątki, które po powrocie do kraju będą przypominać mile spędzone chwile.
Uliczni malarze oferują portrety malowane na podstawie zdjęć. Przyznać trzeba, że osoby z obrazu bardzo przypominają te z fotografii.
W wielu miejscach wyłożono wszelkiego rodzaju słodkości. Kolorowe i pięknie opakowane kusiły turystów. Słynne już są słodkie lokumi – galaretki z orzechami, migdałami i kokosem. Było w czym wybierać.
Bułgarskie owoce słodkie były jak miód. Przyjemnie jest zajadać się aromatycznymi fruktami.
Bułgaria słynie z bardzo dobrej jakości wyrobów skórzanych głównie kożuchów, męskich kurtek, podbijanymi futrem kapeluszy i rękawiczek. Wszystkie te produkty cechuje dobra jakość, łatwa dostępność i dość dobra cena. I tych nie brakowało na licznych stoiskach.
Bułgarskie wina też ponoć są niezłe i cieszą się dużą popularnością. "Bułgarów uważa się za najstarszych winiarzy świata. W Bułgarii obchodzone są dwa święta związane z winiarstwem - 14 lutego to dzień poświęcony wszystkim tym, którzy pracują przy produkcji wina. Winorośle są wtedy symbolicznie podcinane i podlewane winem. Drugie święta ma datę ruchomą, w zależności od roku i jest to Święto Winobrania. Bułgarzy wysoko cenią wino, pojawia się ono na stołach przy wielu okazjach, także do codziennych posiłków. Zaletą bułgarskich win jest stosunkowo niska cena za dobrą jakość." - źródło
Złote Piaski toną nocą w światłach. Neony przypominają dawne czasy, kiedy to miasta wypełnione były tego typu kolorowymi lampami.
Tak pustą plażę można zobaczyć tylko późnym i nocą wieczorem. Tylko wtedy widać całe jej piękno. W dzień są tu nieprzebrane tłumy ludzi. Szkoda, bo w Złote Piaski słyną ze wspaniałych, dużych plaż, ale w sezonie są przepełnione, co niestety odbiera im cały urok.
Lipiec to czas kiedy w Bułgarii kwitną słoneczniki. Całe pola tych roślin uprawianych w odwiedzonym przeze mnie kraju, ciągną się wzdłuż dróg, tworząc widok nie do zapomnienia. O każdej porze dnia pola wyglądają inaczej, bo kwiaty wędrują za słońcem.
Jadąc samochodem, ciężko jest zrobić dobre zdjęcie, posiłkuję się więc fotografią znalezioną w sieci.
Urlop zaliczam do udanych, akumulatory naładowane, piękny czas.
Piękny wpis, ogromnie zachęcający do odwiedzenia tych miejsc. Sama nie podróżuję, ale dla tych owocó to może nawet chciałabym...... Serdecznie pzdrawiam z nadzieją, że w Polsce też Ci się podoba :-)
OdpowiedzUsuńMmm... uroczo się czyta i ogląda Twoją relację :) Widać, że świetnie spędziłaś urlop.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Piękne miejsce :) pozdrawiam gorąco :)
OdpowiedzUsuńPiękne miejsce na wypoczynek i naładowanie akumulatorów:)
OdpowiedzUsuńJa dla mnie - polski Bałtyk jest najlepszym miejscem na spędzenie wakacji, nawet przy mało plażowej pogodzie. Wystarczy, że nie leje, a ja jestem szczęśliwa :D
OdpowiedzUsuńMieszkam w tak cudownym miejscu, że w ogóle nie tęsknię za tego typu wyjazdami :)
OdpowiedzUsuńhttp://przystanek-klodzko.pl/
Nie byłam jeszcze w Bułgarii, twoja relacja bardzo zachęca. Tylko mnie zawsze przerażają takie molochy. Ale może się przekonam, gorzej będzie pewnie męża przekonać.
OdpowiedzUsuńW tym roku naszło mnie, żeby zrobić sobie wakacje w grudniu. Wziąłem szybką pożyczkę na https://taktofinanse.pl/pozyczka-takto i jutro lecę na Dominikanę :D. Pierwsze wakacje od 7 lat, już spakowany i teraz czekam na wylot :D
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy wpis. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńCzytając Pani relację bardzo się zachęciłam do wylotu do Bułgarii. Na https://slonecznybrzeg.pl/ znalazłam kilka miejsc do zwiedzenia, akurat ja unikam słońca, więc plażing zastąpię zwiedzaniem. Na pewno słońce też mnie złapie, ale miejmy nadzieję, że opalenizna od razu będzie brązowa. :)
OdpowiedzUsuń