29 sty 2015

# handmade # inspiracje

Papierowa wiklina

Wiecie już, że prowadzę warsztaty rękodzieła artystycznego. Na ostatnich zajęciach jedna z uczestniczek pokazała jak upleść koszyczek z papierowej wikliny. Najpierw było zwijanie rurek z papieru, a potem ich zaplatanie. Panie ochoczo zabrały się do pracy. Nawet się nie obejrzymy się, a już będzie Wielkanoc, więc u nas już rozpoczynają się przygotowania do tego pięknego czasu.





Nasza nauczycielka pokazała taki oto koszyczek. 



Zobaczymy, jakie cudeńka wymyślą zdolne uczennice. 

Niestety, ja nie mam serca do zwijania papieru i wyplatania zeń 
koszyków, aniołów, kurczaków itp.

Tymczasem dziergam. Swoim sposobem kilka rzeczy jednocześnie. 
Szykują się chusty i etole. I sweter.

Mój kręgosłup powoli podejmuję współpracę, więc... "Byle do wiosny" (klik).


Pozdrawiam cieplutko :)





12 komentarzy:

  1. Piękny koszyczek,ale ja też wolę drutki. Nie można się przecież zarażać każdym rękodziełem. Zdjęcia jak zwykle świetne! Pozdrawiam i czekam na to co się dzierga!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za odwiedziny. Dziękuję za pochwałę. Mam nadzieję, że wkrótce pokażę swoje "dzierganki" :)

      Usuń
  2. Och swego czasu papierowa wiklina była moją wielką miłością, wyplatane koszyczki służą już dobrych parę lat :) A zwijanie rurek faktycznie jest bardzo żmudną i brudną robotą.
    Dziewczyny na pewno puszczą wodze wyobraźni i zrobią same śliczności.
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziewczyny są bardzo zdolne i nie mam żadnych wątpliwości, że uplotą coś pięknego :) Pozdrawiam cieplutko :)

      Usuń
  3. Czy ja wiem... w mojej perspektywie do kolejnych świąt jest jeszcze baaardzo daleko :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czas to pojęcie względne. Zależy, tak jak napisałaś, od własnej perspektywy i od tego, co chcemy przygotować na ważne okazje :)

      Usuń
  4. A ja wręcz przeciwnie, za papierową wikliną wręcz przepadam. jestem jeszcze raczkującym wyplataczem różności, ale każda jedna nowa rzecz sprawia mi mnóstwo radości, a prace innych podziwiam z zapartym tchem.A ta wasza kurka wygląda cudownie, szkoda, że całej nie widać. Gdyby nie papierowa wiklina, pewnie nie byłoby i mojego bloga...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To bardzo ważne, aby cieszyło nas to, co robimy i że chcemy, a nie musimy :) Pozdrawiam cieplutko :)

      Usuń
  5. Ja się nawet za to nie biorę, bo co potem z tym robić? Produkuje się tylko kolejne zbieracze kurzu, bo wyrzucić żal :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze, że świat jest tak urządzony, iż każdy znajdzie coś dla siebie. Pozdrawiam cieplutko :)

      Usuń
  6. Papierowa wiklina jest jak sztuczny miód, nie lubię erzaców. Czekam na prezentację nowego udziergu. Serdecznie pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też nie mam serca do takiej wikliny, ale widziałam ładne rzeczy i nie wyglądały jak sztuczny miód. Sama byłam zaskoczona. Dobrze, że świat jest tak urządzony, iż każdy znajdzie coś dla siebie. Dzianinki już nabierają kształtu. Pozdrawiam cieplutko :)

      Usuń