Dziś był bardzo deszczowy dzień, lało jak z cebra. Typowo polski lipiec. Dobry czas na "robótkowanie". Znalazł się jednak moment, gdy nieba nie przykrywała jeszcze gruba warstwa chmur. Spadały jedynie drobne krople deszczu i można było zrobić małą sesję zdjęciową, zwłaszcza, że przyjechała moja kochana modelka. Cierpliwie zakładała kolejne czapki i równie cierpliwie pozowała.
Dziś zaprezentuję czapkę, którą już wcześniej Wam pokazywałam (klik). Jednak na modelce lepiej widać fason nakrycia głowy. Jak już wspominałam, czapki robię podczas lata jak konfitury i inne przetwory. Wszystko bardzo zimą się przyda (ale o tym innym razem). Powstaje taka "czapeczkowa spiżarnia".
Pozdrawiam Was cieplutko. Miło mi, że tu zaglądacie.
Pa, pa...
Jeśli choć troszkę podoba Wam się mój blog, to proszę o głos.
Biorę udział w konkursie - klik.
Śliczne rzeczy robisz! Czapeczka jest piękna, a jeszcze na takiej modelce... :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńPięknie dziękuję w imieniu modelki i swoim. Pozdrawiam cieplutko i zapraszam ponownie :)
UsuńDeszcz to dobra pora na robótki - nie ma wyrzutów sumienia, że trzeba coś w ogrodzie robić :) A czapeczka śliczna - lubię taką zieleń, radosną, wiosenną :)
OdpowiedzUsuńW kroplach deszczu też trzeba szukać inspiracji. Cóż, taki klimat. No, i ogród też potrzebuje deszczu. Ja zbieram wodę do podlewania. Będzie mniejszy rachunek za H2O :)
UsuńCieszę się, że czapka się podoba :) Pozdrawiam i zapraszam ponownie :)
Nie lubię oliwek, ale kolor jest bardzo twarzowy :)
OdpowiedzUsuńAgata
Dziękuję. Zieleń czapki jest rzeczywiście bardzo twarzowa. Pozdrawiam cieplutko :)
Usuń