Ostatnio bardzo zielono u mnie. Lubię ten kolor. Przerobiłam zieloną sukienkę na tunikę. Nie odpowiadała mi długość sukienki. Na bardzo szczupłej modelce była odpowiednia, ale na mnie dzianina rozszerzała się, a w związku z tym stawała się krótsza. Nie przedłużałam sukienki, bo miałam ochotę na tunikę. Rozprułam boczne szwy na długość kilku centymetrów i cały dół wraz z pęknięciem obrobiłam półsłupkami na szydełku. Dodam, że lubię włóczkę, z której dzianina został wykonana. Dobrze się nosi, pachnie lnem. Nadaje się na ubrania letnie i przejściowe. W praniu dość mocno się kurczy, ale podczas noszenia wraca do pierwotnego stanu.
I znów nowy ciuszek w nowej stylizacji :)
Pozdrawiam cieplutko i życzę Wam przyjemnego wieczoru.
Ja tymczasem pędzę do swojej robótki.
Śliwki w termomixie zamieniają się w pyszny dżemik,
więc wieczór i kawałek nocki będą pracowite.
Pa, pa...
Bardzo dobry pomysł :)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję. Pozdrawiam cieplutko :)
UsuńŚwietna tunika :-) W tej wersji i mnie bardziej się podoba :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Bardzo dziękuję. Pozdrawiam cieplutko :)
UsuńŚwietny pomysł. Jako tunika może okazać się dużo praktyczniejsza.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Dorota
Bardzo dziękuję. Lubię tuniki, więc się przyda. Pozdrawiam cieplutko :)
Usuń